Ta publikacja historyczna wywołała około miesiąc temu całkiem niezłą polemikę. Mianowicie autor książki - Piotr Zychowicz- twierdzi (nie jako pierwszy, już prof.Łojek i Paweł Wieczorkiewicz mieli podobne przemyślenia) iż najlepszym wyjściem dla Polski w roku 1939 było przystąpienie do paktu z Niemcami. Mimo iż w tej publikacji pada szereg słusznych stwierdzeń o których dotąd boją się pisać co niektórzy historycy(a może nawet większość), to też nie brakuję kilku błędów czy wręcz ignorancji historycznej.
Co do plusów to:Pan Zychowicz słusznie neguje niemoralność takiego sojuszu bo czy dzisiaj ktokolwiek(no dobra, poza tam jakimiś niszowymi głosami) wypomina np. Finlandii, Słowacji czy Rumuni paktowanie z III Rzeszą? Lub inaczej jeszcze : Czy dziś ktokolwiek wypomina paktowanie Wielkiej Brytanii,Francji,USA, czy też poniekąd Nowej Zelandii sojusz ze Stalinem? Bandyta o wiele gorszym od Hitlera, a jeśli się zatrzymamy się czasie w przededniu wojny to ten obraz jest jeszcze bardziej dysproporcjonalny . Do roku 1939 reżim bolszewicki wymordował miliony ludzi,np.w tylko w roku 1933 na Ukrainie w okresie tak zwanego "Hołodomoru" wymordowano około 6 milionów ludzi, w czasie "akcji polskiej" 1 937 roku NKWD zamordowało grubo ponad 100 000 Polaków. W tym czasie reżim hitlerowski nie zamordował więcej niż 200 osób(w czasie Nocy Kryształowej zginęło 91 osób!!!). Drugi argument w który słusznie obala autor to ten iż byśmy byli wasalem. No tak jest w tym nieco prawdy, przy czym jak zauważył Jerzy Łojek zależność Rumuni,Węgier czy nawet Słowacji od układu z Niemcami wydawała się zupełną sielanką w porównaniu z tym co się działo w tych krajach po wojnie w czasie okupacji radzieckiej. Niemniej jednak czy Polska i tak niestała się wasalem w czasie II wojny światowej?? Odpowiedź jest nieco przykra: TAK, tyle że nie Niemiec. Jeśli my przystąpiliśmy do sojuszu z Francją i UK w celu obrony suwerenności to ponieśliśmy na tym polu druzgocąca klęskę. Zacytuje tu samego autora :"Zgodnie z konstytucją kwietniową prezydent Rzeczypospolitej miał bowiem prawo wyznaczyć swojego następcę. Z zapisu tego skorzystał Ignacy Mościcki po przekroczeniu granicy z rumuńskiej. Do Paryża, gdzie formowały się nowe polskie władze,wysłał odpowiedni dekret, w którym na nowego prezydenta wyznaczył Bolesława Wieniawę- Długoszowskiego.(...)Gdy tylko zapadła decyzja, do stanowczej akcji wkroczyli Francuzi... Dalej autor podaje jak to 26 września 1939 roku naszego ambasadora w Rumuni wezwał tamtejszy ambasador Francji. Następnie wręczył mu depeszę wysłaną z Paryża. Oto jej treść:
"Rząd francuski został poinformowany, że prezydent Mościcki desygnował swojego ambasadora w Rzymie jako swojego następcę. Proszę spiesznie zakomunikować p.Mościckiemu, że rząd francuski nie mając zaufania do wyznaczonej osoby, nie widzi, ku żywemu swemu żalowi,możliwości uznania jakiegokolwiek rządu powołanego przez Wieniawę"
W tym samym czasie w Paryżu policja otoczyła polską drukarnię gdzie już wydrukowano "Monitor Polski" z dekretem wyznaczającym Wieniawę prezydentem RP. Mościcki oczywiście ugiął się przed tym ultimatum i wyznaczył na następce protegowanego przez Paryż Raczkiewicza. Można zgodzić się jeszcze z innymi tezami Zychowicza, np. tą że Gdańsk i tak był niemiecki(żeby nie powiedzieć że wręcz arcy-hitlerowski) z 90% populacją niemiecką. Co w rzeczywistości jak już pisał Stanisław Swianiewicz - żądania wobec sformalizowania statusu tego miasta nie było ciosem wymierzonym w Polskę, a przeciwnie, próbą normalizacji stosunków.
Natomiast przechodząc do kwestii ujemnych owej publikacji to nie zgadzam się z argumentem że Hitler by nas dozbroił. Ja stawiam pytanie - Czym? Jak wiadomo dla Niemiec brak surowców był notoryczną bolączką tego państwa, a dodatkowo bez paktu Ribbentrop-Mołotow niema dostaw surowców z ZSRS.
Kolejna kwestia, nasz literat uparcie twierdzi że w bitwie pod Moskwą Hitlerowi zabrakło kilkanaście dywizji. Czy oby na pewno??? Temat co najmniej do długiego rozważania, a po drugie czy jeśli padła by Moskwa to wygrana była już pewna? Ja w to wątpię , chociaż kto wiem. W tym zagadnieniu jednak całkowicie pominięto jedną kwestę. Otóż "(jak rozważania alternatywne to co tam) jeśli niema paktu R_M to najprawdopodobniej niema też wojny zimowej w której Finlandia utraciła Karelię i niema miejsca zajęcie Besarabii. Wobec tego wątpliwe jest by Finowie w 1941 roku przystąpili do porozumienia z Niemcami i rozpoczęli swoją "Wojnę Kontynuacyjną", co do Besarabii, to jeśli niema jej zajęcia, to można przypuszczać że niema przewrotu i dojścia Ion'a Antonescu do władzy a co za tym idzie wstąpienia Rumuni do Osi. Bo i po co? Wobec tego mamy Oś silniejszą o polskie dywizji, ale słabszą o braki dywizji fińskich i rumuńskich, a może nawet i węgierskich.
Podsumowując: książkę jednak czyta się dobrze, jest ciekawa analiza stosunków polsko-niemieckich w okresie 1933-1939,opatrzona ciekawą wkładką ze zdjęciami oraz różnymi grafikami propagandowymi. Jednak polecam ją czytać ostrożnie i jest to raczej publikacja dla czytelników którzy mają już jako-takie pojęcie o epoce.Wobec burzy jaka się przetoczyło po jej ukazaniu się w sierpniu br. i podziale na jej zaciekłych wrogów (np.Piotr Semka) a jej entuzjastów (Rafał Ziemkiewicz) moje stanowisko jest gdzieś tak po między.
Zobacz również:
książka: "Polska i Polacy w propagandzie narodowego socjalizmu w Niemczech 1919-1945"